Kampinoskie Spotkania Jeździeckie w Poczerninie

środa, 28 października 2015

Podczas tego weekendu w Poczerninie odbył się finał tegorocznego cyklu Kampinoskich Spotkań Jeździeckich. Oczywiście mnie w roli zawodnika i fotoreportera nie mogło tam zabraknąć. Serdecznie zapraszam do przeczytania relacji z dwóch dni spędzonych w SKJ Poczernin. (:


Zostałam poproszona, abym na miejscu pojawiła się dzień przed zawodami. Konie i kuce również dojechały do Poczernina w piątek wieczorem. Warto było zarezerwować boksy w namiotowej hali, aby wsiąść na trening i zaoszczędzić poranną drogę.


Przechodząc do wyglądu stajni, muszę wam powiedzieć, że pensjonat zrobił na mnie duże wrażenie. Przede wszystkim jasna, przestronna hala razem z trybunami i wejściem do barku/pokoi umożliwiała szybkie przemieszczanie się pomiędzy budynkami, co było dla mnie ważne w sprawie zdjęć. Wąskie zamurowane przejście z rozprężalni skokowej na parkur było dużym ułatwieniem razem z czystą stajnią i ładnymi boksami. W końcu otoczenie na zdjęciach jest najważniejsze!


W końcu nadeszła pora na trening, głównie, aby rozruszać konie oraz zaznajomić z otoczeniem. Wspominałam, że Musli rok temu wyskakiwał tutaj ze szranek na czworoboku? Na szczęście w piątek nie odwalał podobnych numerów, jedynie trochę bał się band i narożników. Był tylko stęp, kłus i galop. Bez żadnych przejść czy zmian wykroku. Na początku kucyk w ogóle nie reagował na łydki i był strasznie rozleniwiony, dopiero później zaczął odczytywać moje sygnały.


Następnego dnia Musli dostał śniadanie, a potem zaczęliśmy szykować się do przejazdu. Podczas rozprężania kucyk był trochę spięty i szedł w odwrotnym ustawieniu. Niestety za żadne skarby nie dane było mi to zmienić. Porobiliśmy oczywiście kilka przejść, pogalopowaliśmy w pełnym siadzie i półsiadzie na dwie strony, a potem poszliśmy stępować za halę.


Podczas przejazdu Musli mało skupiał się na mnie, bardziej na otoczeniu, co w sumie jestem w stanie mu wybaczyć, ponieważ to było dla niego nowe i straszne miejsce. Nie było tak źle, na pewno lepiej niż w Zielonkach. Przejazd ukończyliśmy z wynikiem 59,800%, co w sumie dało nam 4 miejsce. Sędzina w protokole zanotowała, że Musli nie był rozluźniony, chodził w odwrotnym ustawieniu oraz był mało na pomocach. Gdybym podsumowała ranking debiutów to znajdowałabym się na pierwszym miejscu. (:


Następnego dnia podczas rozprężania spadły dwie osoby. Akurat byłam w trakcie galopowania kiedy Julia przede mną spadła z Timy, a Musli zrobił gwałtowną stopkę i wykręcił w drugą stronę. Początkowo byłam zdziwiona obrotem sprawy, bo nie zauważyłam nieszczęsnego upadku koleżanki. Niestety kolejna wizyta na hali nie przyniosła mniejszego stresu i strachu. Musli bał się dwóch narożników oraz na każde cmokanie do innego konia reagował przyśpieszeniem. Przed wejściem na parkur skoczyliśmy cztery razy stacjonatę i okser z kłusa.


Podczas przejazdu kucyk bał się rowerów, które stały przy bandzie oraz banerów. Najpierw dwie pierwsze przeszkody skoczyliśmy z kłusa, a następne z galopu. Czwartej przeszkody bał się, z resztą nie jedyny i wyłamał dwa razy. Dopiero za trzecim razem z bacikiem udało nam się ją pokonać. Później wszystko poszło już z górki, adrenalina szalała i tak jakoś ukończyłam przejazd z jedną zrzutką i wyłamaniami, co dało nam 5 miejsce. Mimo tego wszystkiego jestem zadowolona z Musliego, bo to ja popełniłam błędy i trzeba je jakoś naprawić. :)


Podsumowując 24 i 25 października to był naprawdę niesamowity weekend. Za równo pod względem zdjęć, towarzystwa jak i startów. Miejmy nadzieję, że za rok będzie to samo! A teraz trzeba przygotowywać się do marca i do kolejnego cyklu Kampinoskich Spotkań Jeździeckich!

5 komentarzy

Szablon wykonany przez Tyler